Pokazywanie postów oznaczonych etykietą social media. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą social media. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 lipca 2023

Jak przetrwać "cruel summer" ?

  Niegdyś lato, wakacje to był dobry czas. Wiadomo, wolne od szkoły, wyjazdy, rozumie się. Nawet jak dzieci były w szkole to wakacje to był czas odprężenia, gdzie można było dłużej pospać. Moich wyjazdów nie było, bo akurat druga połówka nie wiedziała co to urlop i relaks. Ponadto była przeświadczona, że jeżeli mieszkam na wsi, blisko lasu to mam całe życie jeden permanentny urlop... 

 Jednak było jakoś fajniej, pominąwszy brak wyjazdów urlopowych. Natomiast od jakiegoś czasu moje lato za każdym razem wygląda tragicznie. Albo jest od cholery roboty, bo coś tam akurat wyszło, albo nerwówka, bo też coś wyszło... W zeszłym roku miałam te upragnione wyjazdy i kilka fajnych imprez, ale okupione to zostało stresem związanym ze schizami osób trzecich. Na dodatek nie można było pierdzielnąć drzwiami i wyjść, bo obcy kraj, brak wiedzy gdzie kupić powrotny bilet i za co... W sumie trochę uzależnienie od osoby drugiej. 

 To lato jest podobne. Poprawa polega na tym, że teraz zależę tylko od siebie. Ponadto jest o wiele więcej roboty. Kilka nowych projektów, w które na razie trzeba inwestować siły i czasem kasę. Możliwe, że da to efekt już na jesieni. Jednak na razie wysiłek i nerwówka. Do tego dochodzą problemy ze snem... Całe szczęście, że wcześnie robi się jasno. Kiedyś, gdzieś słyszałam, że jeżeli w nocy nie możesz spać, to jesteś w czyimś śnie... Tiaa, biorąc pod uwagę jakość mojego snu, to chyba połowa gminy o mnie śni. haha

 Tego lata boleśnie odczułam na czym polega "sezon ogórkowy". Definicja zjawiska niegdyś dotyczyła urlopów w kulturze i braku takich imprez. Teraz nie wiem o co chodzi. Z kulturą byle jak przez cały rok, przynajmniej poza głównymi ośrodkami. Natomiast media bombardują koszmarami. To są po prostu "DebiloMedia" jak powiedziała Karolina Korwin-Piotrowska. Już nawet nie chce mi się przytaczać przykładów, bo każdy wie jakie tematy są maglowane do zarzygania. Już naprawdę ciężko oglądać, czytać a tym bardziej komentować. Po prostu wysyp głupoty, kołtuństwa i hipokryzji. Jak ja tego cholera nie lubię. To jest kwintesencja tego wszystkiego, czego nienawidzę. 

 Chyba trzeba się z premedytacją wycofać jak moje dziecko, które na pytanie czy słyszała o tym i o tym, mówi: "A o co chodzi? Bo ja nie czytam wiadomości i innych głupot, żeby się nie dołować i nie zaśmiecać mózgu jakimś g....m". 

 Długo mi zajmuje dochodzenie do zdrowych pomysłów. 



piątek, 9 grudnia 2022

Tolerancja najwyższą cnotą

  Tak się składa, że Internet i tak zwane Socjal Media dały mi sporo, bo bez nich nie realizowałabym się w ten sposób, jak to ma miejsce i mam nadzieję, że nadal będzie. Niestety oprócz wszystkich pozytywów są powody do mojej irytacji. 

 FB lubię, bo zawsze czegoś nowego się dowiem, albo odnajdę ciekawe miejsca. Są jeszcze ludzie, którzy pozytywnie mnie inspirują. O ciekawe osoby sama się staram a pozostałych przyjmuję w dobrej wierze. Jak to miło, jak ktoś wnosi pozytyw w moje życie. 

 Nie wiem tylko po co ktoś pisze w swoim statusie np. "K... Mać" albo "ha ha". Jak jeszcze napisze "Chorwacja !" to mogę się domyślać o co chodzi. A tak to nie wiem. No bo czy wszyscy musza się interesować Mundialem??? Litości! I to jeszcze tym skomercjalizowanym, gdzie o wszystkim decyduje KASA? Ja już chyba gdzieś poruszałam ten temat, wiec już nie będę się powtarzać.

 Spora część przychodzących na FB chce mi sprzedać sposób na schudnięcie i ozdrowienie. Akurat tego nie potrzebuję, bo mam w domu uczonego, który zęby na tym zjadł, tzn. na mundrościach z YouTuba. A i to nie mogę i nie chcę się stosować do jego zaleceń. Bo nie. Mam swoje powody.

 Jak ja bym mogła na przykład posłuchawszy nowego kawałka mojego ulubionego wykonawcy, zamieścić w statusie słowo "Zajebioza!" Domyślaj się wtedy czego to dotyczy. Jak można domniemać, że wszyscy, ale to wszyscy emocjonują się tematem jakichś tam meczy. Wolno mi mieć inne zainteresowania, nawet jak ktoś uważa je za dziwne. 

 Ostatnio jakiś palant zagadywał, zachwycał się moim wizerunkiem w JPG, pytał czy jestem mężatką. Coś mu się nie zgadzało, bo tu widzi, że robię jakieś rzeczy sama, czyli bez męża... na przykład pije likier. Naprawdę zbrodnia. Dzisiaj na przykład pije grzańca i co z tego. Później zapodaje mi archiwalne zdjęcia Papieża jak to był całkiem niedaleko, i ładnie ludzie śpiewali. Ja pamiętam ten dzień, ale nie było mnie tam, byłam niedaleko swojego domu, bo chciałam zrobić zdjęcie kawalkadzie samochodów. Samego JPII nie dostrzegłam. Widziałam tylko ochroniarzy jak malowanych, którzy jak na komendę zwrócili się do mnie, gdy podniosłam aparat fotograficzny marki Zenith. Po latach pomyślałam, gdyby miał on kształt pistoletu, to raczej nie czytalibyście moich wypocin tutaj i gdzie indziej. 

 Powiedziałam temu panu, że mnie to nie interesuje i żeby nie wysyłał mi takich treści. No to on napisał, że współczuje mi głupoty. To jest taki moment, gdzie analfabeta, którego zdania trzeba czytać kilkakrotnie, żeby domyślić się o co chodzi, mówi ci że jesteś głupia. Ale cóż, żeby mnie obrazić, to trzeba mieć PAPIERY. Paradoksalnie ci z papierami nie obrażają w ten sposób.

 Słucham na YT światłych ludzi, księży też. Oczywiście tego, którego wszyscy znają, który rozprawia się z zakłamaniem hierarchów kościelnych i zamiataniem pod dywan spraw dot. odpowiedzialności za tuszowanie pedofilii. W stosunku do JPII jest on naprawdę bardzo stonowany, bardzo. Najostrzejsza jego wypowiedź to kwestia, że za wcześnie został okrzyknięty świętym, bo bez wyjaśnień. Powiedział jeszcze, że wiadomości dotyczące jego osoby są ZATRWAŻAJACE. 

 Przy okazji słuchania co ma do powiedzenia jeden z porządniejszych księży w naszym kraju, algorytm podsuwa mi znów oszołomów w sutannach. Na przykład specjalistę od opętań. Wiecie jak rozpoznać opętanego? Jeden ze sposobów to nalanie mu do herbaty świeconej wody. Teraz wiecie dlaczego nie chodzę na herbatki do dewotek na wsi? Wyobrażacie sobie? Zrobi mi taka herbatkę na przykład teraz w grudniu. Naleje tam świeconej wody, która nabrała z balii na Wielkanoc, bo akurat balię poświecił ksiądz przy poświęcaniu koszyczków. Woda w plastikowej butli stała na regale około trzech kwartałów. Wiecie co się dzieje z mineralną, gdy kilka dni stoi w odkręconej butelce? Jest wstrętna. Natomiast przez kilka miesięcy zrobi się gnój. I taka woda, która jakiś czas jest w balii i później zostanie przelana do butelki, a wiem jak to się robi- zanurza się łapę z butelką i czeka aż się ona napełni. Więc później drobnoustroje pieprzą się i rozmnażają na potęgę. I to się może znaleźć w herbacie!!! Walory smakowe zajebiaszcze. Ale spróbuj nie wypić! Okaże się, że jesteś opętany. Albo wypij a w domu się pochoruj. Takie pierdzielenie to obraza dla mojego intelektu albo głupoty jak kto woli hehe. 

 Jeszcze były inne próby, na przykład wycie i plucie przy chwaleniu imienia najwyższego. Już kiedyś o tym gdzieś pisałam. Naprawdę, jeżeli szanowny Diabeł istnieje to przekręca się ze śmiechu. W zasadzie to każdy ma prawo do własnego zdania i osobistej wiary w co tylko chce, ale niech mi nikt tego nie narzuca i niech mnie nie ocenia, bo czegoś tam nie chcę i mnie nie obchodzi specjalnie. 

 Tolerancja najwyższą cnotą.