"Kobieta zawsze młoda" Irena Wielocha. Jedna z bardziej inspirujących książek ostatniego czasu. Głowna zasługa tego stanu rzeczy polega na łamaniu stereotypów. Starych, skostniałych i wydawałoby się - nie do przeskoczenia. Irena to coraz bardziej znana instagramerka, modelka, kobieta z pasją. Może nawet z wieloma pasjami. Sporo takich, wiem, ale sensacją jest, że ma lat...
W sumie nieważne ile ma lat, istotne jest, że według zwyczajów kobiety w jej wieku, to zrezygnowane, pogodzone ze swoimi wyimaginowanymi ograniczeniami nieszczęśliwe cierpiętnice. No bo tak jest zaprogramowane życie kobiety po sześćdziesiątce - wnuki, kuchnia, kółko różańcowe, kolejka w przychodni, bure ubrania, krótka fryzura i ciułanie na "pumnik", żeby tylko dzieci nie rąbnęło po kieszeni w razie czego.
Aż ciarki mnie przechodzą, gdy czytam to, co napisałam. Pól biedy jak w takiej sytuacji popadnie się w dewocję, no bo w sumie to też jest jakaś pasja. Gorzej, gdy pogodzona ze starością, kobieta OCZEKUJE i zgodnie godzi się na to, co biologia przyniesie.
Irena nie daje się biologii. A może się daje, ale na SWOICH warunkach. Regularnie bywa na siłowni, realizuje swoje pasje, robi to, na co wcześniej nie miała czasu, inspiruje.
Właśnie, inspiruje. Nawet tych, którzy tak jak ja, nie przestąpią progu siłowni. No, bo tu nie chodzi o wyczynowy sport (jak dla mnie ;)), ale ogólnie o pełne kontynuowanie tego, co kiedyś przynosiło radość. Irena lubiła chodzić po górach, tańczyć i może to zaowocowało takim efektem w życiu dojrzałym.
Ja tańczyć nie umiem, ale nigdy nie mówię "nigdy", lubię łatwe spacery po górach. Generalnie nie lubię sportu ani gimnastyki (szefostwo w agencjach copywriterskich nie cierpi słowa "generalnie", ale czasem trzeba go użyć). W każdym razie dla mnie inspiracją jest nasuwający się wniosek, że wiek nie może być przeszkodą w niczym. Przede wszystkim w robieniu tego, na co zawsze miało się ochotę.
Ja cały czas chciałam pisać i właśnie to robię. Gdy byłam dzieckiem, pisałam swoje zakończenia przeczytanych książek. Pisałam opowiadanka i pamiętnik. W pewnym momencie nastąpiło pewne stłumienie tej pasji, jednak nie wiem czy o tym teraz chcę mówić.
W każdym razie w niektórych przypadkach własne realizowanie się możliwe jest w momencie, gdy zwyczajowe, odwiecznie kobiecie przypisane obowiązki już nie wymagają bezwzględnego wypełniania. Niekiedy w ogóle już się kończą. Tak bywa, gdy całe swoje życie kobieta się bezwzględnie "poczuwa". Niekiedy w końcówce przychodzi konkluzja "właściwie po co aż tak?". Niektóre z nas godzą wszystko ze wszystkim przez całe życie, ale to chyba niewielki procent. Dla każdego indywidualna jest sprawa możliwości. Dobrze, gdy w ogóle ma się jakieś możliwości. W sumie lepiej późno, niż wcale.
Temat rzeka, wiadomo. W każdym razie gorąco polecam książkę Ireny Wielochy "Kobieta zawsze młoda". Bez jej przeczytania moja recenzja może być niezrozumiała i lekko chaotyczna, jak ja sama.
:D